7 - '' Do pokoju Axl'a ! ''

Otworzyłam oczy. Znów obudziłam się całkowicie przyćmiona bólem głowy. Delikatny podmuch wiatru kołysał firanką. Promienie wpadały przez okno i uderzały mnie prosto w twarzy. Nie byłam pewna czy to księżyc, słońce czy też latarnia. Obok mnie leżał Slash. Z dnia na dzień był bardziej ... hm... cudowny. Nie ma słowa które go określa. Nie pamiętałam do końca co działo się zeszłej nocy, pamiętam tylko że Pam poznała Duff'a. Odgarnęłam delikatnie włosy z jego twarzy i pocałowałam go.
- Dzień dobry - mruknął z zabójczym uśmiechem na twarzy, jeszcze nigdy się tak nie uśmiechał.
- Cześć - powiedziałam półgłosem nie spuszczając z niego wzroku.
- Ej... Kimberly ? - otworzył jedno oko.
- Tak ? - odgarnęłam ciągle opadający kosmyk z jego twarzy.
- Kocham cię - powiedział, po czym nachylił się nade mną i pocałował delikatnie.
- Wiem... - zaśmiałam się chicho - Jak można mnie nie kochać ? - zachichotałam ponownie.
On tylko pokiwał głową i spojrzał na mnie z politowaniem opierając ręce o ramę łóżka.Zapadła taka cisza że mogłam usłyszeć chrapanie Stevena z pokoju obok.
- Która godzina ? - spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta dwanaście.
- Budzimy ich czy dajemy sobie spokój ?
- Jeszcze się pytasz ? - uśmiechnął się łobuzersko, wstał z łóżka i założył spodnie.
Poszłam w jego ślady, wyślizgnęłam się z łóżka. Założyłam jego koszulkę z Led Zeppelin i czarne, krótkie, postrzępione szorty. Koszulka sięgała mi do połowy ud.
Spojrzał na mnie i zaśmiał się. Musiałam wyglądać komicznie. Uśmiechnęłam się do swojego wyobrażenia i ruszyłam w stronę drzwi. Wyszłam na korytarz i od razu ruszyłam w stronę pokoju Duffa. Podeszłam bliżej drzwi. Zza nich wydobywało się ciche chrapanie. Uchyliłam je lekko. Pamie spała z uśmiechem na twarzy wtulona w Duffa. Wyglądali przesłodko. Zagapiłam sie na nich kiedy do pokoju wparował Slash grający dzikie solo na elektryku.
- Wstawać ! Do roboty tępe chuje ! - Zaczął skakać po łóżku śmiejąc się.
Duff z Pam obudzili się nagle. Pamela podciągnęła kołdrę pod samą brodę a Duff wywrócił oczami i przetarł twarz. Wyglądał jakby jeszcze nie do końca był świadomy co się dzieje. W tym samym czasie do pokoju wparował wkurwiony, pół nagi, zaspany Stradlin. Złapał za gitarę. Wypiął od niej kabel od wzmacniacza i roztrzaskał ją o podłogę.
- Nie ma, kurwa ! Jak się wyspałeś to daj tez do chuja pospać innym, pojebańcu !
- A chuj ci w dupę, nieszczęśliwy bydlaku ! - zaszlochał Slash nad '' zwłokami '' swojej gitary.
Duff i Pamela przyglądali się całej sytuacji totalnie wściekli.
- Do pokoju Axla ! - Hudson wydarł się po czym pobiegł w stronę pokoju Rudego, przy okazji dobijając do drzwi i zahaczając o stolik.Pobiegłam zaraz za nim. Wpadliśmy razem do pokoju.
- Wstawaj ty pojebany skurwielu ! - Slash wskoczył na ogromne łóżko wokalisty. Zaczął rozwalać poduszki i grzebać w pościeli. Zanurkował pod nią.Ja z rozbawieniem przyglądałam się gitarzyście grzebiącemu w łóżku.
Nagle w drzwiach, obok mnie pojawił się Axl z jabłkiem w rękach.
- Co on robi ? - powiedział jak najciszej i ugryzł owoc.
- No gdzie ten skurwiel jest ?!
- Okey... - rudy wzruszył ramionami i podszedł do szafy nucąc jakąś melodię.
Slash nadal kopał w pościeli klnąc co chwila.
- Slashie ... - nie zwrócił uwagi na moje '' nawoływania '' - Slashie ... Hudson !
- Co !? - ryknął na cały głos po czym próbując się wyplątać westchnął. - Bear ! Błagam.... !
- Już idę ... - powiedziałam markotnie po czym skoczyłam na łóżko i siadając mu na nogach zabrałam się za wyplątywanie go z poszewki.
Axl grzebał po szafie gwiżdżąc jak słowik.
- Ej Rose, co ty taki szczęśliwy ? - spytał Saul z pod sterty pościeli.
- Mamy koncert - powiedział wesoło po czym szybko dodał - rozwód z Erin za dwa dni, kupiłem nowy wzmacniasz i zapas alkoholu mamy na cały rok. - ponownie ugryzł kęs.
Odplątałam Saula, wyskoczył z pościeli i zdezorientowany zwrócił się do rudego.
- Że co kurwa ? Rozwód ? - Hudson zaśmiał się dźwięcznie.
 - Powodzenia. Wy bez siebie nie wytrzymujecie tygodnia a co dopiero ... Rozwód ? - zasalutował żartobliwie - Krzyżyk na drogę !
- Ta, wolisz żeby chodziła z poobijaną mordą za puszczanie się po kątach ? Ten '' związek '' nie ma sensu... A z resztą, nie muszę się kurwa tłumaczyć...
- Dobra, niech ci będzie...





*    *   *




Cały zespół od rana ( tj. od pobudki która zafundował mój gitarzysta ) był zalatany. Wozili sprzęt ze studia na halę i nie było czasu na nic. Poszłam do Pameli, chciałam powspominać te czasy kiedy jeszcze miałam po co wracać na tą przeklętą ulicę gdzie przy każdym domu roiło się od róż. Ugh... może i było to piękne ale jak na razie nie mogę strawić róż. Mam złe wspomnienia... W każdym razie, kiedy Duff podwiózł nas na miejsce, kiedy wyszłam z samochodu miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Musiałam wziąć się w garść. Nie mogłam pokazać, że żałuję, że nie mogę dalej tu mieszkać, ale nie mogłam też okazać tego że mam całkiem, że tak się wyrażę, wyjebane. Westchnęłam i ruszyłam z Pamelą do drzwi. Weszłyśmy do środka. Anthony leżał rozwalony na kanapie. Spojrzał na mnie, na telewizor, a później znów na mnie. Zerwał się z kanapy i spytał niepewnie.
- Bearly ? Kimberly ? - zmierzył mnie wzrokiem.
- Co się patrzysz, kurwa, jakbyś ducha zobaczył ? - parsknęłam śmiechem.
- Taa... Ta sama Kimberly - zaśmiał się. - Długo cię nie widziałem... Gdzie się podziewałaś ?
- Tu i tak - wzruszyłam ramionami - Szwendałam się.
Rozmawiałam z Thonym jeszcze kilka chwil i w końcu poszłyśmy się przygotować do koncertu. Znaczy się Pam, przygotowywała się do koncertu, ja jedyne ubrania miałam w HellHousie. Pamie nie była wybredna, wiec byłam pewna że pójdzie nam szybko. Niestety, moja intuicja tym razem mnie zawiodła. Pamela dobre 2 godziny szukała idealnego stroju, żeby przypodobać się blond basiście.
- Proszę cię, Pam, rusz tą dupę. Duff i tak będzie zadowolony, bez względu na to co ubierzesz. Weź... Pamie ! - lamentowałam leżąc na łóżku do góry nogami.
Usiadłam na łóżku i i po chwili znów położyłam się, tym razem na brzuchu z poduszką na twarzy. Po jakichś pięciu minutach poczułam ciężar na nogach.
- Pamela ! Do chuja, złaź ze mnie i idź się kurwa wystroić dla twojego lovelasa.
- E... Co ? O czym mówisz ? - krzyknęła Pamela z łazienki a ja nadal czułam ciężar na nogach. Podniosłam głowę z poduszki, obejrzałam się i zobaczyłam roześmianą buźkę basisty który wygodnie usadowił się na moich nogach. Przyłożył palec do ust. Usłyszeliśmy kroki.
- Kurwa ... Nie mam pojęcia... Ja cię pierdole... W takim stanie na pewno nie będzie mnie chciał, ugh ... - Pamela weszła do pokoju i zamarła.
- Wiesz że najbardziej, to ja cię chcę w skórzanych spodniach i poszarpanej koszulce Sex Pistols - uśmiechnął się łobuzersko a zawstydzona i zaczerwieniona blondynka wycofała się do łazienki.
Duff zaśmiał się po czym zlazł z moich nóg i przysiadł obok na łóżku śpiewając '' Love in an elevator ''
- She said, '' can i see you later '' - spojrzał na mnie znacząco, miałam robić za chórki, powtórka z rozrywki.
- Woah - dodałam znudzona i wybuchłam śmiechem ale Duff nadal śpiewał
- I kinda' hope we get stuck
Nobody gets out alive She said
'' I'll show ya how to fax in the mail room honey,And have you home by five '' - zawył głośniej i wyśpiewał refren. Po chwili z łazienki wyszła zawstydzona Pam w skórzanych spodniach i poszarpanej koszulce Sex Pistols


*     *     * 


Koncert, dzika rzeź, to co działo się na tej hali było nie do opisania. Ludzie byli jak w amoku, wystarczyło że Axl skinął palcem i już każda dziewczyna pod sceną piszczała i wrzeszczała teksty typu '' kocham cię Axl ''. Saul z Duffem cały czas genialnie się bawili co było widać na ich roześmianych twarzach, Popcorn jak zawsze odstawiał '' popcorn show '', a Rudy ... Rudy to Rudy ... był frontman'em. Koncert rozpoczęło dzikie wycie Axla w '' welcome to the jungle ''.
Może po prostu nie będę tego opisywała, przejdźmy trochę dalej, a mianowicie do after party w Hell Housie.
Kolejna dzika impreza w ich ... a właściwie naszym domu. Ludzie nie żałowali sobie alkoholu, dragów czy innych świństw którymi można się nieźle najebać. Poznaliśmy na koncercie Oubberto, nie miałam pojęcia co to za gość, ale później Duff przedstawił go nam jako '' faceta od sprzętu i dobrego przyjaciela rodziny McKagan ''. Cóż, był całkiem sympatyczny, miał dość długie blond włosy i miły uśmiech. Siedzieliśmy w moim pokoju. My - znaczy się ja, Saul, Izzy, Julliet, Steven, Duff, Pam i Oubberto
- Właściwie, to skąd jesteś ? - zagadnęła Pamela wesoło.
- Cóż... Jestem z Polski... - zamyślił się na chwilę po czym dodał - Wyemigrowałem w 81, kiedy zaczął się stan wojenny, miałem dość tego bagna. Tu, w Los Angeles rozpocząłem nowe życie... - oparł się o oparcie fotela - Muszę wam powiedzieć że jest zajebiście - uśmiechnął się i pociągnął łyk z butelki z piwem.
- Jesteś tu dopiero 5 lat ?
- Tak, w Polsce studiowałem to i owo jako realizator dźwięku, a tutejsza hala potrzebowała kogoś na to stanowisko. Musiałem jakoś zarobić i zostałem tu dźwiękowcem. Nieźle płacą a robię to co lubię.
- Szczęściarz - mruknął pod nosem Slash.
- Ej, tak poza tematem, gdzie do chuja jest Rudy ? - Duff rozejrzał się po wszystkich.
- Nie wiem, po koncercie gdzieś zniknął - powiedział obojętnie Izzy, bawiąc się kosmykiem włosów Jullie.
Po kilku chwilach naszej ekscytującej rozmowy o kalafiorach i brokułach ( Stevie kłócił się z Duffem że '' Kalafiory i Brokuły to małe drzewka które zostały zmniejszone w wyniku eksperymentów cywilizacji pozaziemskich'' , drugą sprawą było to, że Steven nagle, o dziwo, miał taki duży zasób słownictwa ), do pokoju wpadł rudy z jakąś dziewczyną obok, nie była to Erin. Zdziwiło nas to bo Rudy obejmował ją tak, jakby była całym jego światem.
- Cześć przychlasty. - wszedł do pokoju zamykając drzwi. - Mam dwie dobre wiadomości - spojrzał znacząco na dziewczynę obok. - pierwsza jest taka że mamy Erin z głowy, - chłopaki z zespołu odetchnęli z ulgą - a druga jest taka że... - pocałował delikatnie, najwyraźniej zawstydzoną dziewczynę w policzek - ... To jest Aggie.
Dziewczyna uśmiechnęła się. W życiu nie widziałam tak ładnej dziewczyny u boku Axl'a. Erin nie grzeszyła urodą, a Aggie... Aggie była jak ciemnowłosy anioł z cudownie lazurowymi oczami. Nie wiem czemu ale każda osoba którą poznałam przy guns'ach jest taka... taka ... taka prawdziwie piękna. 
- Cześć - towarzyszka Axl'a odezwała się nieśmiało.
- Pochwalony - powiedział Slash przysypiając na kanapie.

Rozmowa z Aggie rozwijała się w bardzo szybkim tempie, okazało się że Oubberto i Aggie znają się bardzo dobrze. Axl cały czas wpatrywał się w nią, był w nie zakochany, to było widać. Z jednej strony byłam cholernie szczęśliwa a z drugiej, było mi żal tej dziewczyny. Z resztą nie tylko ja przejmowałam się jej losem. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy jaki potrafił być Rose. Kiedyś Steven Tyler bawił sie w psychologa i stwierdził u Axl'a rozdwojenie jaźni. Romantyk w ciele Skurwiela. Zgadzało się wszystko.


*     *     * 


Było koło trzeciej, Aggie z Axlem zmyli się pół godziny temu. Duff i Pam leżeli na kanapie wtuleni, Izzy i Julliet siedzieli pod ścianą, śmiejąc się pod nosem, Steven popijał z Oubberto podejrzany, bursztynowy trunek z butelki z naklejonym '' nie odtykać, grozi z(a)waleniem '', Ja i Slash staliśmy na balkonie, pełnia księżyca świeciła tak jasnym światłem że oświetlało całe miasto które było widać jak na dłoni.

Slash opierał się o balustradę i odpalał kolejnego papierosa. Stałam tuż obok niego. Śledziłam wzrokiem każdy jego ruch. Staliśmy tak w ciszy.
- Gdzie ty byłaś kiedy cię nie znałem - szepnął niemal niesłyszalnie i oparł głowę o barierkę.
- Hmm ? - spojrzałam na niego, zabrałam mu papierosa i zaciągnęłam się nim.
Podniósł wzrok, spojrzał na mnie, po czym znów oparł czoło o dłonie na barierce.
- Potrzebowałem cię, mimo że nie zdawałem sobie z tego sprawy, kurewsko cię potrzebowałem - mruknął.
Zgasiłam papierosa, wtuliłam się w niego.
- Kocham cię.
- Kocham cię. - pocałował mnie delikatnie w czoło.
Nagle na balkon wpadł najebany Duff
- No kurwa jego mać ! Wy szczczyle ! - wybuchł śmiechem - Na romanze pszy świetlę wiekiego sera sę wam zebrao ? No nj chuja ! - ponownie wybuchł śmiechem, Slash westchnął i zaśmiał się.
- Chodź, Duffie, idziemy spać... - wziął basiste pod ramie.
- Nieeee ! - zadarł się przerażony basista - Gwałcą ! ja nie jestem taki łatwy ale no skoro usz tak nalegasz to dopsz, ale.... ale ale dzie jest moia Pamela ?
- Pewnie śpi, chodź...


Saul zaprowadził Duffiego do pokoju a ja skierowałam się w stronę łóżka. Zdjęłam spodnie i wślizgnęłam się pod kołdrę. Przymknęłam na chwilę oczy, usłyszałam kroki, poczułam że ktoś wchodzi pod kołdrę.
- Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz - szepnął znajomy głos. Wtuliłam się i usnęłam.


*     *     * 


c.d.n