10 - " To jest to "

Zacznijmy od tego że dziękuję wam za ponad 1.700 wejść. Może i to mało ale i tak jest dobrze.
Przepraszam że jest taki duży odstęp pomiędzy notami ale na serio muszę nadrobić z nauką -,-
Dziękuję wam za wsparcie.
Notki będą krótsze! Przepraszam.
________________________________________________________________________

- I co ? Masz tak zamiar iść aż do hotelu ? - Spytał Bach wychylając się z samochodu jadąc w bardzo wolnym tempie.
- Huh, wypierdalaj Bas - mruknęłam do niego i skręciłam w boczną uliczkę, nie miałam pojęcia dokąd prowadzi. Wyszłam z niej, na druga ulicę przy której stało wielkie casino. Weszłam do środka, usiadłam przy barze. Nagle obok mnie pojawił się Jackson.
- Mike ! Do cholery, nawet nie wiesz jak się ciesze że cię widzę ! - rzuciłam mu się na szyje. Może i to wyglądało jak akt desperacji ale... zaraz ... to był akt desperacji.  Zdezorientowany Michael spojrzał na mnie za pierwszym razem, zmrużył oczy po czym ujął moją twarz w dłonie i pocałował w czoło.
- Serwus Bear ! - uśmiechnął się beztrosko - Co ty, na miłość do moonwalk'a, robisz w sercu Las Vegas?
- Hudson mnie tu wywiózł, później się schlał, Julli i Pam zdradziły chłopaków a ja dostałam takiego pięknego mustanga i Steven i Air i Aggie i chuj wie kto jeszcze i cała droga z Bachem i oni mnie całowali i .. zimno mi - powiedziałam chaotycznie a on tylko spojrzał na mnie jak na wariatkę, zdjął z siebie legendarną kurtkę z teledysku do " Thriller'a " i założył mi ją na ramiona.
- Dobra, spokojnie, w którym hotelu się zatrzymaliście ? - objął mnie ramieniem.
Na miłość do rock n rolla, zapomniałam jebanej nazwy. Kurwa, ja to mam szczęście.
- Eeem... No w tym... takim - zaczęłam gestykulować rękami. " nie wiem czy w tamtych czasach istniał facepalm, ale jeśli tak to to był jeden z tych epickich " w wykonaniu Michaela .
- Okej, Chodź - złapał mnie za rękę, mimo iż był stanowczy wciąż był delikatny. Pożegnał się z towarzystwem od pokera na żelki i ruszyliśmy w stronę windy.
- Jeszcze raz... Jak to się stało że trafiłaś tu ooo.. - spojrzał na swój zegarek na ręce -...  3 nad ranem ?
- Spałam, Bach mnie obudził bo chciał mnie gdzieś zabrać i tak wyszło że o mało co .. no właściwie to wsadził mi język w gardło i ja się wkur...-  nie spojrzał na mnie tylko powiedział szybko '' damy nie klną '' - .. zbulwersowałam i wysiadłam, poszłam przed siebie żeby go zgubić i trafiłam tu, dzięki Bogu ( Elvis'owi ), że na ciebie  - mruknęłam zażenowana. Spojrzał na mnie, przytulił mnie.
- Będzie dobrze... - Zachowywał się jakby mnie co najmniej zgwałcili. Ziewnęłam i zaśmiałam się sama z siebie. Ta scena była taka poważna a ja skwitowałam to ziewnięciem.
- Przepraszam Mike, jestem po prostu zmęczona - powiedziałam marudnie i oparłam głowę o jego ramie zamykając oczy. Otworzyłam jedno oko by zobaczyć jego reakcje a on po prostu sie uśmiechnął, tak słodko.
Winda się zatrzymała i wyszliśmy, podeszliśmy do drzwi, Jackson otworzył je i puścił mnie przodem. Apartament był bogato zdobiony i na prawdę piękny. Byłam cholernie zmęczona i kiedy zauważyłam ogromne łóżku ruszyłam w jego stronę, z rozpędzenia na nie wskoczyłam i zawinęłam się w narzutę.
- Bear, bear, bear... Biedaczyno. Ale czemu ty jesteś taka wyjątkowa że zdobyłaś serce Slasha i w dodatku  Bach się do ciebie klei. No rozumiem, jesteś piękna ale to chyba nie wszystko, prawda ?
- Bo 90 % mnie to szaleństwo a pozostałe 10% to uczucie... - wzruszyłam ramionami. W sumie to też mnie to zastanawiało...
- Kochasz go ?
- Slasha ? - zmarszczyłam brwi - Tak.
- A jest jeszcze ktoś ? - łypnął na mnie podejrzliwie
- Nie ważne ... - Mike podekscytował się jak napalona nastolatka.
- Mów ! - spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Nie ważne, Michael, nie ma nikogo, dajmy temu spokój, proszę cię - powiedziałam jękliwie. Nie chciałam mu mówić o Duffie, źle się z tym czułam.
- Dobra... Zapewne często o nim myślisz. Znaczy, o  Hudsonie ...
- Nie ... Tylko wtedy kiedy oddycham - Zaśmiałam się.
Michael położył się obok mnie i założył ręce za głowę.
- A czemu pytasz ? - poszłam w jego ślady tyle że skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie wiem .. Tak z ciekawości. W sumie, nigdy się nie zakochałem tak na poważnie, zawsze kończyło się po paru tygodniach.
- Miłość różni się od zauroczenia tym, że gdy jesteś zakochany marzysz o tym by po prostu nawet poczuć zapach ciała ukochanej osoby lub przytulić, a gdy jesteś zauroczony, to marzysz tylko o pożądaniu i seksie, a wszystko jest chwilowe.
- Huh... może i racja .. Ale skąd jest ta pewność że to ta ?
- Kiedy osoba którą kochasz zatrzymuje czas jednym spojrzeniem... Rozumiesz ? Uśmiech przez który nie możesz się na niczym skoncentrować, masz wyczulone zmysły, serce wali ci jak oszalałe, masz  źrenice jak talerze.
- Tak, to jest to ...

*    *     *

- Zastanawiałeś się może gdzie jest twoja dziewczyna ?
Rano obudził mnie wkurzony Michael rozmawiający przez telefon.
- Nie, jest u mnie, śpi. Jak mogłeś zostawić ja samą.
- Mike, daj spokój, ile ja mam lat. - mruknęłam naburmuszona. On spojrzał na mnie.
- Chce z tobą rozmawiać.
Odebrałam od niego słuchawkę drżącą ręką, nie wiem czy z paniki czy ze strachu.
- Cześć...
- Gdzie ty do chuja byłaś całą jebaną kurewską noc !? Dobra, chuj z tym. Szpital świętego serca. Już kurwa !
- Co jest do chuja ?
- Duff, rusz dupę ! - Serce mi stanęło a w głowie pojawiało się setki wizji. Kurwa !
- Michael ! Musimy jechać, błagam cię ! - mówiłam coraz bardziej łamiącym się głosem. - Błagam !
- Ale co ?
- Szpital kurwa !

Kilka minut później byliśmy w szpitalu, Pamela siedziała tam jak gdyby nigdy nic. Po prostu, jak wiecznie nadąsana księżniczka.
- I co ty sobie kurwa wyobrażasz ?! Siedzimy tu przez ciebie szmato ! - zaraz za mną na szpitalny korytarz wpadła Julliet. Wyjechała z mordą w stronę '' blond worka na spermę '' jak to ją raczyła określać.
- Pff... pojebało cię. Sama się kurwiłaś ! - powiedziała z impetem niemalże krzycząc w stronę Izzy'ego który rozmawiał właśnie z pielęgniarką.
- Ta kurwa tylko że przeze mnie Duff się nie przećpał !
I już wszystko było jasne. Przez moją "przyjaciółkę " jedna z najbardziej pozytywnych osób w zespole leży teraz w stanie niemalże agonalnym w szpitalu. Nieźle, nieprawdaż.
Wybuchłam płaczem i pobiegłam w stronę sali w której znajdował się Duffie. Kurwa, nie wpuścili mnie. Ja pierdole, spojrzałam przez szybę do środka pokoju, przy basiście siedział Stevie który udawał jebaną fontannę. Duff wyglądał jakby spał, był tak cholernie... martwy. Upadłam na ziemie i zwijając się w kłębek wyłam jak wariatka. Podsunęłam się pod drzwi i siedziałam przy nich całą dobę. Chłopaki co chwilę pytali czy czegoś potrzebuję a ja mówiłam tylko krótkie ale jakże wymowne " chuj ci do tego ". W końcu wybudził się. Wpadłam do sali ale po chwili z poważniałam.
- Co ty najlepszego odpierdalasz ? Duff ty kutasie ! - zamachnęłam się żeby wywinąć mu pięścią w twarz ale cofnęłam rękę.
- Kochałem ją, była wszystkim co miałem poza zespołem... A teraz ? Nawet jej tu kurwa nie ma... Szmaci się zapewne z Smithami. Cholernie mi miło,nie powiem nie.
Miał rację. Pam stwierdziła że siedzenie tu nie ma sensu i że ma wiele innych spraw do załatwienia, oczywiście po tych słowach dostała w twarz tak że wylądowała na ziemi z kilkoma zębami poza jej kurewską mordą. Nie było jej już.
- Po prostu, wróćmy do Hellhouse'a i dajmy porządny koncert w Yellow. - mruknął Duff odwracając wzrok. 

9,5 - " Szykujcie się na destrukcje ''

Ogólnie rzecz biorąc to bardzo chciałabym przeprosić za to dzielenie rozdziałów ale moja wena wyparowała razem z nadzieją...
Tak wiec
Enjoy, fuckers xd
______________________________________________________________________________


Po drodze do pokoi zgubiliśmy połowę ekipy, Ja, Slash, Duff, Stevie i Air jechaliśmy windą. Duff zerkał  podejrzliwie w moją stronę cały czas, Slash miał banana na twarzy a Stevie z Air mówili swoim własnym językiem
- Wut, wut wut ? - odezwała się Air
- Nahhh... whatever
- Łotever ?
- Łoteva
- Łotkryśka ?
Winda aż zatrzęsła się przez śmiech Kukurydzianej pary.
- Duff ? - miał nieobecny wzrok,
- Hm ? - wybiłam go z rytmu, wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Gdzie jest Pam ?
- Chuj wie... Zniknęła gdzieś z Jull.

*     *     *

Wlazłam pod prysznic. Ciepła woda - jedyne co potrzebne mi po ciężkiej trasie. Stałam pod strumieniem dobrą godzinę. Wyszłam z kabiny i zarzuciłam na siebie rozciągniętą koszulkę Saula z napisem '' follow me, i'm drink with elvis '' i szare dresowe spodnie. Ruszyłam do salonu. Cóż, było późno. Slash siedział z butelką piwa w ręce. Podeszłam do niego i mimo zmęczenia, przeskakując przez oparcie kanapy, usiadłam przy nim, położyłam głowę na jego kolanach i zabrałam mu butelkę, pociągając spory łyk.
- Ja pierdole. Jesteś, kurwa, jedną z najlepszych dup, jakie, kurwa, ever poznałemm.
Mogłam się spodziewać, był już całkowicie najebany. Westchnęłam głośno, odgarnęłam mu włosy z twarzy, pocałowałam go w oba policzki.
- Dobranoc Hudson. Dziś śpisz na kanapie kochanie - pocałowałam go w usta i razem z butelką skierowałam się do pokoju.
Weszłam do sypialni i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to balkon, który był uchylony. Szczerze ? Kocham balkony, taki ... fetysz.
Skierowałam się na ów balkon, zabierając ze sobą paczkę papierosów. Z balkonu był świetny widok na miasto. Ogromne szyldy, neony i inne paści które były wytworami komercji. Jeden wielki baner głoszący :


" Gunnersi ! Guns n roses opanowali LV ! 
Szykujcie się na destrukcje ! "

Grunt to dobra reklama. 
Balkon miał łączenie z innymi pokojami, więc postanowiłam obadać teren. W pokoju obok na łóżku leżeli Air ze Steviem. No kurwa, uwierzycie ? Oni po prostu sobie leżeli, tak słodko, razem. Nie wnikam. W następnym pokoju był Izzy, czytał. Książkę czytał. W Las Vegas książkę czytał. Kolejny normalny. 
Za to w następnym pokoju ... nie no, nadal nic. Duff oglądający coś w telewizji. Okej no dobra, rozumiem, koncert był to odpoczywają. Chuj. Następny pokój ... Gdybyście tylko mogli to zobaczyć. Ja jebie.. Łoteva Darowałam sobie to okno i skręciłam ponieważ taras się już prawie kończył. Ostatni pokój do którego mogłam bezczelnie zajrzeć należał do Perry'ego który również nie był tam sam. Jakaś blond kurwa się z nim ... JA PIERDOLE ! Pamela ! Wkurwiłam się nie na żarty i wparowałam do środka.
- Pamelo Raychel Johnson ! Co ty do chuja odpierdalasz?!
- Co ? - powiedziała zakrywając się kołdrą pod sam nos. - Pierdole się. 
- Jak kurwa możesz jebany skurwysynie kiedy wiesz że jest zajęta ?!
- Huh, po prostu same włażą do łóżka, jesteśmy boscy, wszyscy nas kochają i ... no tak mamy wódkę. - skwitował i złapał za butelkę która leżała na szafce nocnej. Usłyszałam znajomy, ale łamiący się głos
- No chyba sobie kurwa do chuja kpicie - nagle w drzwiach zjawił się Duff. Stanął z szeroko otworzonymi ustami i wpatrywał się w całą scenę. Po chwili spojrzał pogardliwie na '' parę '' w łóżku, odwrócił się na pięcie i wyszedł.
- Jesteś zwykłą szmatą, wiesz ? - warknęłam w stronę Pam.
Duff wrócił się do pokoju i szybkim krokiem podszedł do Perry'ego mówiąc
- Albo wiesz, zostanę jeszcze na sekundę - po czym pierdolnął mu w pysk z ciężkiej pięści. Perry spadł z łóżka i zwijał się na podłodze trzymając się za szczękę
- A ty kurwa... - skierował się w stronę Pam z podniesioną ręką, ale po chwili ją opuścił - Ty szmato, nie pokazuj mi sie na oczy. Dziękuję, dobrej nocy.
I znikł za drzwiami.

Nie miałam ochoty na dalsze wędrówki więc postanowiłam że wrócę do siebie. Po drodze zapukałam do drzwi Duff'a ale nikt nie odpowiedział. Co do Pameli i Julliet ... Cholernie się na nich zawiodłam... Dobra, nie ważne. Ich sprawa, chcą sie kurwić, niech się kurwią. Ale jeżeli chłopaki zawieszą przez nie jebany zespół to obiecuje że osobiście ja oskóruje.

Weszłam do pokoju, włączyłam kasetę Metaliki, mimo iż zawszę wieczorem słucham Smithów teraz to już przeszłość. Wślizgnęłam się do swojego łóżka, sama, bo Hudson śpi na kanapie, i zasnęłam prawie natychmiast po początkowym riffie do Nothnig else matters.
Poczułam że ktoś wślizguje mi się pod kołdrę. Oczywiście za pewne to Saul. O dziwo, otworzyłam oko i zobaczyłam .. Bacha. Chciałam krzyknąć i zapytać co do chuja robi w moim łóżku ale zakrył mi usta dłonią.
- Cicho ... Muszę cię gdzieś zabrać.
- Jest pierwsza nad ranem do chuja, a po za tym jak się tu dostałe..- mruknęłam zaspana ale on mi przerwał.
- To ważne. - szepnął prawie niesłyszalnie. Pokiwałam twierdząco głową.

*    *    *

- Ciebie kurwa chyba już do reszty pojebało, chłopczyku - powiedziałam z kipną w głosie trzymając się za skroń. Woził mnie po mieście już jakąś godzinę. 
- Niby czemu ? - powiedział z rozbrajającym zacieszem na twarzy.
- Jest jebana druga na ranem a ty wozisz mnie po mieście - ziewnęłam. 
- Nie bez powodu - wyszczerz nie znikał z jego twarzy - Spójrz za okno. 
Kurwa, faktycznie, widok był nieziemski, miliony świateł, dźwięki hazardu, ludzie, dziwki i jebane kopie Elvisa Presleya. Ten gość coraz częściej pojawiał się w moim życiu tak jak Bach.Właśnie Bach - cholera, na prawdę coś w nim było. Myślę że go ... co najmniej lubię. Nieziemski głos, genialny wygląd, świetny charakter, czego chcieć więcej? Oczywiście on raczej Slashem nie był ale ... gdyby nie to że rżnę Hudsona zapewne coś by z tego było ... Dobra spokój ! 
Schowałam głowę z powrotem do samochodu. I spojrzałam na drogę. Zjechał na pobocze.
- Wow .. - Jedyne co zdążyłam powiedzieć bo on wpił się w moje usta. W radiu poleciało '' Sleeping in my car '' Roxette. Mimo iż co prawda zapomniałam się na chwilę i pozwoliłam się ponieść emocją odsunęłam się od niego 
- Bach, co ty do chuja odpierdalać ? - spojrzałam na niego z politowaniem 
- Całuję cię ? 
- Jestem PRAWIE zamężna ? - spytałam ironicznie.
- Iii ? Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Daj spokój - mruknął i znów zbliżył się do mnie niebezpiecznie. 
- Dzięki za tę noc ale to nie ma sensu ...
-  Bzdury - mruknął rozbawiony. 
- Albo mnie odwieziesz albo idę z kopyta . - mruknęłam i odsunęłam się jeszcze bardziej. 
- Droga wolna... - mruknął. - Ale  przemyśl to sob... 
Nie zdążył dokończyć bo ja już wyszłam z wozu i ruszyłam w stronę hotelu. 

9 - '' Witamy w Las Vegas ''




Na początku chciałabym przeprosić za to że ta część jest tak krótka i nieskładna. Bardzo was przepraszam i dziękuję za tak liczne wejścia mamy ponad 1340 wejść. Jestem z was dumna gunnersi.
Tą notkę dedykuję kochanym Chrzanowskim żulom przystankowym.
Chyba tak nazwę swój zespół xd
Enjoy, fuckers : 3

________________________________________________________________




Rozwaliliśmy się na tyłach wana. Izzy, Pam, Duff, Jull i Steven zaraz za mną i Slash'em.
- Walisz. Mokrym. Kundlem - mruknął Izzy przez zęby do siedzącego przed nim Slasha.
- Oj zamknij się frajerze. - odmruknął niemal zasypiając na moich kolanach.
- Frajer to twoje drugie ulubione słowo na '' F '' prawda ? - zwrócił się do Slasha Duff.
- A twoje drugie imię - odwarknęłam mu po czym on dotknął mojego ramienia i syknął.
- Osstra. - syknął McKagan.
- Dobra, ogarnijcie się wszyscy...Kurwa... Witamy w Las Vegas !
No i zaczęło się ! Ogromne budynki, światła neonów, lamp, szyldy, billboardy. Magia !
Był wczesny ranek, podjechaliśmy pod jakiś hotel. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takich warunków. Był zajebiście urządzony, cholerne złoto, srebro i inne chuje muje były wszędzie. Gustowne wyposażenie hall'u i ta wielka fontanna na środku. Nie ziemski klimat. Wszędzie widniały szyldy z informacją '' Dzisiejsza noc - niezapomniany występ Guns n Roses, matkojebcy ! ''
- Ej ! Patrzcie ! Dziś niezapomniany występ ! - zauważył Stevie i poskrobał się po blond głowie - Ciekawe kto gra ... Hm ...
I w tym momencie każdy uczestnik naszej wyprawy uderzył się otwartą dłonią w czoło. Axl z Aggie zniknęli gdzieś na chwilę.
Nagle obok nas pojawiła się krucha blondynka. Miała piękne, duże niebieskie oczy, odrobinę pokręcone, blond włosy i beztroski uśmiech. Każdy członek zespołu spojrzał na nią i wyszczerzył się, Popcorn zwłaszcza.
- Dzieńdobrywieczór. Dziś jest słonecznie, nie sądzicie ? - zapytała uśmiechając się.
- Biorę ją ! - oznajmił na głos perkusista i objął dziewczynę ramieniem.
- Dooooooooooobra ! - pisnęła i zaśmiała się. Po chwili zagadnęła - Ale na czym polega ta gra ?
- Przekonasz się ... Szykuj się na dobrą zabawę, i wiedz że diabeł się nami interesuje - powiedział tajemniczo Izzy.
- Jak się zwiesz ? - spytał Slash
- Zwierz ? Emmm... Kotek ! Hefalump, hefalumpy rządzą - uśmiechnęła się wesoło .
- Co to do chuja jest hefalump ? - zaskoczony Steven Tyler rozejrzał się po zespole.
- Słoń, tyle że fioletowy. - odezwała się blond dziewczyna
- Doooobra... - Tyler mruknął z podejrzliwym wzrokiem
Cóż, rozprawka na temat hefalumpów trwała dobrą chwilę, ta blondynka mimo swoich schiz była całkiem sympatyczna. Popcorn ślinił się jak przy torcie urodzinowych dzień wcześniej. Komiczny widok, uwierzcie.
Po kilku chwilach pojawił się Axl razem z Aggie, uśmiechali się jakby właśnie przed chwilą strzelili szóstkę w totka.
- Co jest kurduple ? - spytał Duff wtykając zapałkę w kącik ust.
- Apartamenty Królewskie
- Chyba kurewskie - mruknął jeden z muzyków Ełrosmerfów.
- Zamilcz jak do mnie mruczysz - warknął Popcorn i zrobił gest '' mów do ręki ''.
- Czy on aby na pewno ma jaja ? - Zapytał Tyler.
- Zapewne większe niż ty - mruknęła tryumfalnie Julliet. Tyler naburmuszył się i postanowił już nic nie mówić. Izzy spojrzał na nią badawczo i powiedział bezgłośnie '' co do kurwy ? ''. Steven uśmiechnął się niewinnie a Jull wzruszyła ramionami.
- A tyyy.. - wtrącił się Perry - Tyyy jesteś słabsza !
- Niby czemu ? - zdziwiła się Jull.
- Bo jesteś kobietą, kobiety są dziwne, często płaczą i mrugają częściej niż faceci.
- Twój argument jest inwalidą, zupełnie jak twój mózg - mruknął Izzy i objął Liett ramieniem.
Przyglądałam się im z boku siedząc na walizce, miałam założoną jedną słuchawkę i w tle leciało '' Angel '', w sumie, jak myślałam o całej mojej przygodzie z Gunsami to dzięki nim, wiele się nauczyłam. Tak, może brzmi to banalnie i nieprawdziwie ale to prawda ... W tej samej chwili podczłapał do mnie Slash, zepchnął mnie z walizki tak że spadłam na dupsko na zimną posadzkę
- Co ty odpierdalasz do chuja ?
- Nic, siadam sobie - uśmiechnął się łobuzersko i robił to co oznajmił. Nie umiałam się na niego długo złościć więc usiadłam na jego kolanach. Zabrał mi jedną słuchawkę, przy upadku niechcący zmieniłam piosenkę i teraz leciało ciche '' give in to me '' Jacksona. Slash uśmiechnął się półgębkiem i pocałował mnie.
- Nie migdalić mi się tu lovelasy zasrane - mruknął Axl zdenerwowany - Ruszajcie te leniwe, parszywe dupska ! Nakurwiamy na salony matkojebcy !
Wjechaliśmy windą na najwyższe piętro, ruszyliśmy w stronę pokoju, z numerem z którego chłopaki mieli niezły ubaw, no cóż, pokój z numerem 666 raczej nie kojarzy się zbyt dobrze.
- Kto ostatni ten ma najmniejszy pokój ! - pisnął Steven i pobiegł razem ze swoją nową '' koleżanką" w stronę apartamentu. Jakoś nikt zbytnio nie przejął się '' zakładem '' Popcorna. Skład gunsów wszedł do środka i dzięki bogu apartament królewski był na prawdę wielki, miał 5 sypialni więc bez problemu pomieścił nas wszystkich.
- Chuj mnie obchodzi jaki pokój.. - mruknął Duff, rzucił walizą o ziemie, złapał Pam w tali i przerzucił ją sobie przez ramie - .. ważne żeby łóżko było - uśmiechnął się łobuzersko a Pamela zaśmiała się dźwięcznie, minęło kilka sekund a on już zniknęli za drzwiami któregoś pokoju. Taa... Dwa dni bez .. kontaktu. Chociaż, nie wiem, może mają swoje sposoby ... Choć w sumie kiedy niby ... Cholera ! O czym ja myślę. '' Zgorszyli mnie ''. Zaśmiałam się sama do siebie.




* * *




Kurwa, nudziliśmy się, do koncertu było kilka godzin. Kilka osób poszło spać. Ja, Slash, Duff, Jull i śpiący Izzy siedzieliśmy w głównym pokoju apartamentu. Slash złapał za gazetę i pogrążył się w lekturze.
- Rosyjscy naukowcy odkryli niedawno, że gdyby zebrać całą wodę z powierzchni kuli ziemskiej, następnie zamknąć ją w rurce o średnicy 1 cm., to ta rurka musiała by być długa, że - zająknął się i zastanawiał chwilę jak przeczytać cyfrę. W końcu zrere zygnował i określił ja słowami - ... ja pierdolę... - zaśmiał się sam z siebie i wrócił do czytania. Juli była jakaś nieobecna, stukała palcami o pudło gitary którą miała obok siebie, centralnie przy głowie Izziego która spoczywała na jej kolanach.
- Możesz do chuja przestać stukać jebana tania podróbo Popcorna ? - Izzy mruknął śmiejąc się. Jull zdzieliła go po głowie i wyszła. Izzy poleciał za nią błagając o wybaczenie.

Do pokoju weszła .. hmm.. właściwie wciąż nie wiedzieliśmy jak ma na imię nowa koleżanka Steviego.
- Jak ty się wabisz do chuja ? - zaśmiał się Duff.
- Adrien, Air, jeden chuj. - zażartowała i usiadła na oparciu kanapy.
- Skąd jesteś ?
- Fucking ...
- No dobra, nie wściekaj się już, tylko pytam...
- Ale jestem z Fucking, to taka wioska w Austrii, znaczy się jestem z Polski ale przez pewien czas mieszkałam w Fucking.
Powił się Popcorn który z tekstem '' słońce świeci, ptaszek kwili, może byśmy się napili ? '' od razu ruszył do barku, sięgnął po butelkę wódki i przeczytał etykietę
- Duńska wódka, dawka śmiertelna 4,5 promila, nie dotyczy Polaków i Rosjan.
- True story, bro ! - mruknał Duff i złapał się za skroń. - No, czas życia krótki, kropnijmy wódki. Gdzie jest moja wódka ?

Cóż, chłopaki pili i pili, no i pili, jak zawszę, nic nowego. No może oprócz tego że Aerosmith i Guns n roses pili razem. W końcu Tyler wstał, podniósł butelkę w toaście.
- Na zdrowie gospodarzy, niech zawsze mają takich zajebistych gości. Oh pardon, muszę zaraz wrócić - oznajmił i wybiegł cholernie się chwiejąc.
- Tobre, tobre! Chcecie mnie upić, będę łatwiejszy ! - mruknął najebany Duff.
- Duffie, choć się łyka - Slash wystawił butelkę w jego stronę
- Gdzie mam iź ? Daj mi sę choć ras ... uospokojić !
- Ze mną się nie napijeż ? - mruknął Slash
- E-e ! Za szybko mnie rwaliście, ja łatwy nie jestę ! Ale daje się pierdolić ...
- Co do kurwy ? - mruknęła Pam i załamała ręce. Duff wstał, zachwiał sie i rozbił butelke wódki która należała do Steviego. Duff sięgnął do kieszeni i wyciągnął jakieś monety
- Stevie, masz tu pare groszy, ić se kup nowe !
- Rura to rura nie ma chuja - mruknął Stevie po czym dodał - Sam se ić ciulu.
I Duff chwiejnym krokiem udał się do sklepu na parterze.
W końcu Perry odezwał się do Tylera.
- Pijesz to czy nie bo jak nie to nie - wskazał głową na butelkę wódki. Po chwil do pokoju wrócił Duff.
- Bearly ! Idziesz ze mną na wino ?
No cóż mogłam zrobić, wstałam, zabrałam manatki i wyszłam razem z nim.
- Duffie, przecierz ty jesteś najebany, nie sprzedadzą ci alkoholu - mruknęłam z dłonią na skroni kiedy kierowaliśmy się w stronę windy
- Przeca ja jestem trzeźfy ! - oznajmił prawie sie nie jąkając i wcisnął guzik windy.
- Nie Blondi, nie jesteś.
- A pierdole, zwariowałaś - weszliśmy do windy
- Wiem, mieszkam z wami, to musi coś znaczyć. - wcisnęłam guzik na parter.
- A pierdolisz, zwariowałaś, ja wysiadam. - ryknął i ruszył w stronę drzwi windy w bardzo szybkim tempie.
Złapałam go za ramie zatrzymując go. Odwrócił wzrok w moją stronę i niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
Miał obłęd w oczach, cholernie się bałam, nie byłam w stanie przewidzieć co się stanie.
On pocałował mnie i w tym samym czasie otworzyła się drzwi i on szybkim tempem wręcz wybiegł z windy.
'' Co to kurwa było ? '' szepnęłam sama do siebie bezgłośnie.

Duff Mckagan, basista gunsów, właśnie mnie pocałował, po pijaku co prawda ale liczy się...



* * *


- No ruszcie te dupska ! - wył Axl w stronę garderoby Smithów.
- Stul pysk, rudy skurwysynie - odryczał Tyler.
Axla nosiło za każdym razem gdy się z nim widział a co dopiero kiedy z nim gadał, Slash trzymał go jak najdalej od Smithów, ale niestety nie dało się go długo utrzymać.
- Zapierdole mu ! Jak Wódkę kocham ! - warknął Duff. Pam odchrząknęła znacząco. - Znaczy .. Jak Pam kocham ! - Poprawił się i zniknął gdzieś z Pam.
Axl poszedł szukać Aggie bo ona jak zwykle zapodziała się między garderobami z ubraniami.
Slash, Stevie i Ouberto siedzieli na kanapie w koncie słuchając Jailhouse Rock Elvisa Presleya naśladując ruchy '' króla ''. Przyglądałam się im uważnie, wyglądali jakby w ogóle nie czuli rytmu, co prawda jakoś im to wychodziło ale marnie...
- Widzieliście Rosie ? - odezwała się Aggie zaraz po tym jak weszła wesoła do garderoby.
- No szuka cię gdzieś ... chyba .. - odpowiedziałam i przeczesałam włosy palcami.
- Włazicie za 20 minut - ryknął ktoś z ochrony.

No cóż, minęło to 20 minut, szukaliśmy Axla prawie cały czas, później okazało się że on sam zapodział się między ubraniami. Weszli na scenę, jak zawszę byli idealni...