Widok który zobaczyłam zaraz o otworzeniu oczu był tak słodki że jedyne co mogłam powiedzieć to ‘’ awww ‘’. Na moich barkach spoczywało ramie Saula a on sam, jak i reszta, słodko spał. Zaraz obok niego, z głową na kolanach Hudsona leżał Duff. Na ziemi, przy Duffie leżał Izzy z Jull w ramionach, a tóż przed moimi nogami leżał Steven. Cała sceneria przypominała dzieciaki w przedszkolu na popołódniowej drzemce. Rozejrzałam się po pokoju i przez balkonowe okno zauwarzyłam Axla siedzącego na poręczy z papierosem w ręce. W tym samym momencie Rose odwrócił wzrok w moją stronę i zaprosił mnie skinieniem głowy na balkon. Ja spojrzałam znacząco na ‘’ dzieciaki ‘’ które leżały wkoło. A on krzyknął
- Śpią jak jebane trupy – zaśmiał się i zaciągnął papierosem. Ja tylko spojrzałam na niego karcąco i przyłożyłam palec do ust. On stanął tyłem do poręczy i wzruszył ramionami. Po chwili zasalutował uśmiechając się łobuzersko i przechylił się do tyłu. Jedyne co zdążyłam zauwarzyć to jego czarne kowboyki które znikały za drzewnianą porączą. Zamarłam z przerarzenia i po chwili rzuciłam się w stronę balkonu nie zwracając uwagi na to czy obudzę któregoś z gunsów. Dobiegłam na miejsce i zamknęłam oczy, wyjrzałam z poręcz i widok po prostu zwalił mnie z nóg. Axl pływał sobie w basenie śmiejąc się złośliwie. Śmiał się tak że aż zachłysnął się i zakaszlał kilkakrotnie. Wywróciłam oczami i weszłam z powrotem do pokoju. Ruszyłam na dół. Szłam w stronę drzwi kiedy usłyszałam głuche łupniecie. Obróciłam się i zobaczyłam Slasha który bezwładnie opadł na kanape i skulił się zrzucając Duffa ze swoich kolan. Duff przeklnął pod nosem i obrócił się. Zaśmiałam się cicho i zeszłam na dół. Zeszłam po schodach które były zawalone… dosłownie wszystkim. Butelki, pety, strzykawki, pudełka po pizzy z tekstami piosenek, sreberka, naprawdę wszystko. Zeszłam do kuchni i omijając śpiących na podłodze ludzi wyszłam na taras. Axl siedział na lażaku z turbanem z ręcznika na głowie i z okularami na nosie. Podeszłam do niego i usiadłam na leżaku obok, zaraz potem usłyszałam chóralne ‘’ Kamikadze ! ‘’ i poczułam chluśniecie wody. To Duff i Hudson, poszli w ślady Rosa. Z tryumfalnym uśmiechem rechotali dryfując po basenie. Po chwili Duff wyszedł i zarzucił mokrymi włosami. Axl wybuchł śmiechem i skomentował
- Duff, kurwa, wyglądasz jak zmokły pudel. – Towarzystwo zarechotało.
Nagle zauwarzyłam Izziego, z Julliet na ramieniu, tłukącego się garnkami. Budził towarzystwo. Podszedł do nas i wyrzucił garnki do basenu . Julliet udawała znudzoną, próbowała ukryć rozbawienie i wisiała podpierając głowę ręką.
- Cześć zmokłe pudle – uśmiechnął się i odstawił Jull na ziemie. – Pardon, Slash wygląda jak dupa pudla.
Slash naburmuszył się i wylazł z wody, rozsiadł się na posadzcce. Axl złapał za gazetę i rozłożył ją. Na pierwszej stronie widniał wielki nagłówek który głosił ‘’ Kolejna wielka impreza w domu gunsów ‘’ Duff wydarł mu gazetę i przeczytał fragment
- ‘’ Ostatniego wieczoru w Hell House, miała miejsce Bu, buu, bójka ! – zająknął się i po chwili kontynuował– ‘’ Bójka pomiędzy członkami zespołów Guns n roses i Aerosmith. Na szczęście ani Joe Perry ani Saul Slash Hudson – Duff przeczytał ostatni wers śmiejąc się pod nosem.
Slash mruknął coś w stylu ‘’ Znowu kurwa, ja pierdole, dobrze wiedzą że nie używam nazwiska.
‘’ – nie ucierpieli. ‘’
- Ja pierdole ! To jest kurewsko niedorzeczne ! – Skwitował Axl.
Slash walnął się otwartą dłonią w czoło i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Ja jebie, wszędzie się wcisną, mam już ich kurewsko dość !
- Dobra… Zamknijmy już temat wczorajszego wieczoru. – mruknął Axl.
- Zjadłbym coś – odezwał się Steven nagle wyłaniając się ni stąd, ni z owąd zza leżaka – Głooooodny kurwa jestem ! – powiedział markotnie zaspanym głosem.
- Trzeba wezwać ekipę sprzątającą, przy okazji zamówimy pizzę. - powiedział Axl
* * *
Ekipa sprzątająca zajmowała się domem prawie cały dzień, wieczorem musiałam iść do klubu, nadrobić te wolne dni , co oznaczało całonocną zmianę. Coraz bardziej nie miałam ochoty na nic, rozleniwiłam się z tym stadem popaprańców. W pewnym momencie Duff zaoferował mi podwózkę . Ja zgodziłam się bo tak szczerze, nie miałam ochoty jechać autobusem. Po chwili dołączył się Steven który wcinał pizzę i upierał się że musi pojechać z nami. Wyszliśmy przed dom i skierowaliśmy się do garażu. Duff otworzył drzwi i aż gwizdnęłam. Przed nami stał nowiuteńki model Toyoty.
- Ską...Skąd go masz do cholery ? - spytałam wpatrując się w maszynę.
- A ... noo ... ten... Leżał to wziąłem - uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- Czyli mam rozumieć że ukradłeś Cecila Supra ... emm... - przyglądnęłam się maszynie - Model " P ", jeżeli się nie mylę ? - oburzona mruknęłam do niego.
- Pożyczyłem, nooo ... - mruknął - Może powiesz mi jeszcze ile pali czy coś - zaśmiał się.
- Mamo, możemy go zatrzymać ? - Steven spojrzał na mnie błagalnie po czym wybuchnął śmiechem i wsiadł do samochodu. Duff poszedł w jego ślady.
Skrzyżowałam ręce i spojrzałam na niego .
- To jedziesz, czy nie ? - powiedział wychylając głowę z samochodu.
- Ugh... Dobra noo - jęknęłam i zajęłam miejsce obok. Steven rozwalił się z tyłu. Duffie odpalił silnik i wyjątkowo spokojnie opuścił garaż. Steven wepchnął się do przodu i włożył kasetę aerosmith do odtwarzacza, akurat zostało na początku '' Love in an Elevator ''. Stevie wrócił na swoje miejsce i zaczął trzepać głową i grać na powietrznej perkusji, Duff śpiewał pod nosem a ja robiłam chórki. Duff bacznie obserwował drogę. Zajrzałam do schowka, znalazłam paczkę papierosów, prezerwatywy, nabój , jakie papiery i parę przeciwsłonecznych okularów w kształcie serduszek z czerwonymi oprawkami i czarnym szkłem. Spojrzałam na nie znacząco i zaśmiałam się.
- Co to ? - spojrzałam na Duffa.
- Nie wiem, Cobaina spytaj - zaśmiał się.
- Tak, tego Cobaina, tak, tego z Nirvany, i tak, znamy go - dodał Steve
- I ponownie tak, bywał u nas raz, czy dwa. Aż nie pokłócił się z Rudzielcem na którejś imprezie . - skwitował Duff
- Czytasz w myślach ?
- Tak, i nie mam pojęcia
- Ale ... Co ?..
- Myślisz zapewne co teraz robi Hudson, moja odpowiedz to '' nie mam pojęcia '' - zaśmiał się ponownie.
* * *
Dojechaliśmy na miejsce, Duff i Popcorn podeszli ze mną do drzwi nacisnęłam na klamkę, drzwi były zamknięte. - Cholera, gdzie ja podziałam te klucze - mruknęłam do siebie i zaczęłam przeszukiwać kieszonki torebki. Basista przyłożył palec do skroni i krzykną po chwili- Boczna ! Z głupa zajrzałam do niej i rzeczywiście ... nic w niej nie było. - Pusto - wzruszyłam ramionami i wróciłam do szukania. Blondyn przeklął pod nosem. Znalazłam kluczyki i włożyłam je do zamka. Chciałam je przekręcić ale nie dało się. Czy to możliwe ? Perkusista wskazał na jakiś świtek przyczepiony do drzwi. Zerwałam go i przeczytałam . '' Wymieniliśmy zamki, wybacz ale musisz stać się samodzielna. Twoje rzeczy są w garażu. - Tata '' Prychnęłam i stargałam karteczkę.
- Kurwa mać ! - zawyłam i kopnęłam w doniczkę która rozwaliła się na drobny mak. Popcorn i Duff spojrzeli na mnie jak na świra.
- Okeeey. Genialne podejście do wychowania.
- Więc teraz zamieszkasz z nami ! - pisnął Popcorn i skierował się w stronę garażu.
- Myślisz że Hudson nie będzie miał nic przeciwko ? - spojrzałam pytająco na Duffa.
- On? Będzie w siódmym niebie. Pierdoli o tobie cały czas. Rudy może coś mruknąć ale nim się nie przejmuj.
Po chwili usłyszeliśmy trzask tłuczonego szkła. Pobiegłam do garażu, weszłam do środka a na ziemi leżała roztrzaskana antyrama z plakatem Joplin. Uderzyłam otwartą ręką w czoło.
- Pojebało cię ? - spojrzałam z politowaniem na Blondyna.
- Chciałem pomóc noooo ... - jęknął i zabrał się za zbieranie szkła.
Zapakowaliśmy cały ekwipunek do samochodu, nie mam pojęcia jakim cudem się zmieścił. Ojciec spakował cały mój pokój, nie oszczędzał nawet plakatów, dziwne że ich nie potargał. Wpakowałam się na tyłu żeby jakimś sposobem się przebrać i z grubsza ogarnąć. Założyłam czarną koszulkę z , jakże ambitnym napisem '' Bullshit '' i szorty w amerykańską flagę. Duff postanowił że pojedziemy jeszcze po zapasy. Stwierdzili że idą ze mną do klubu bo muszą zobaczyć się z Mike'em.Podjechaliśmy pod jakiś market, wysiadłam z samochodu. Popcorn wygramolił się mozolnie i ruszyliśmy w trzech do marketu.
- Kto ostatni ten Steven Tyler ! - Wrzasnął Steven i rzucił się w stronę działu z alkoholem pchając wózek. Spojrzałam na Duffa, wzruszyliśmy ramionami w tym samym czasie. Wybuchł złowieszczym śmiechem i pobiegł za Steviem. Wywróciłam oczami i pobiegłam za nimi. Doszłam na miejsce a wózek już całkiem zapełniony był trunkami różnego rodzaju. Popcorn pchał ekwipunek w stronę kasy uśmiechając się tryumfalnie.
- Berly, jesteś Stevenem Tylerem - zaśmiał się.
- Mhm... Ty możesz być hmm... Janis Joplin - wzruszyłam ramionami. - Joplin ... - Duff uderzył się otwartą dłonią w czoło
- Wyobraź sobie Popcorna który wyje jak Joplinka - zaśmiał się.
- A ty będziesz Kurtem Cobainem ! - Steven wskazał na Duffa rechocząc.
- Jasne. To mój nowy pseudonim artystyczny - Kurt Cobain... Albo tyłem Truk Niaboc - zaśmialiśmy się wszyscy i podeszliśmy do kasy. Duff spojrzał dziwnie na Popcorna, on zaś uśmiechnął się i kiwnął głową .
- Truk, masz może drobne ? - powiedział majestatycznym tonem Popcorn.
- Nie, Janis, nie posiadam takowych. Może nasz przyjaciel, Steven Tyler ma - spojrzał na mnie.
Kasjerka przyglądała się nam jak świrusom. Ja kiwnęłam głową i wyciągnęłam drobne z kieszeni. Popcorn zaczął przeliczać na głos.
- dwadzieścia jeden, trzydzieści - przerwał i przez zęby mówił powoli
- RAZ ... - Duff złapał za wózek
- DWA ... - Duff objął mnie w pasie
- KURWA, TRZY ! - przerzucił mnie przez ramie i wybiegli oboje ze sklepu. Ochrona ruszyła za nami ale zdążyliśmy uciec. Podbiegliśmy do samochodu, załadowaliśmy '' zakupy '' i odjechaliśmy z piskiem opon.
* * *
- Jakim kurwa prawem pozwoliliście jej tu zamieszkać do chuja !? - wywrzeszczał Axl na '' naradzie '' zespołu, stałam za drzwiami ale to nie zmieniało tego że słyszałam każde słowo.
- Rudy, weź, wyjebali ją z domu, pierdoleni rodzice, do chuja !
- A chuj mnie to obchodzi ! Jakbyśmy kurwa mieli każdą tak przyjmować to moglibyśmy założyć jebany burdel do cholery !
- Ogarnij się, nie tylko ty tu mieszkasz.
- Dobra kurwa, róbcie co chcecie, wali mnie to - Rudy nagle otworzył drzwi z wykopa, prawie dostałam nimi, spojrzał na mnie pogardliwie i skierował się w stronę schodów, splunął i znikł za drzwiami. Weszłam do sali narad. Duff i Izzy z Julliet na kolanach, siedzieli wyraźnie rozbawieni. Slash zdenerwowany kiwał nogą, a Steven zajadał się żelkami. Spojrzeli na mnie i w kilka sekund rzucili się na mnie przytulając się.
- Jebana siostra morfina ! - zaśmiał się Duff
- A co do tego kutasa, nie przejmuj się nim. Kurwa, muszę się przyzwyczaić do trzech lasek w domu. - powiedział Izzy śmiejąc się.
- Trzech ? - spojrzałam na niego pytająco.
- No tak, Ty, Julliet i Axl - Wszyscy wybuchli śmiechem.
Chłopaki pokazali mi mów nowy pokój. O dziwo, był to pamiętny '' strych ''. Nie mam pojęcia czemu oni to tak nazywali, wcale nie przypominało strychu, może tylko spadzistym sufitem. Pomieszczenie było średniego rozmiaru, ściany w kolorze karmazynu, na środku pokoju stała ogromna kanapa w oliwkowym kolorze, na niej mnóstwo poduszek. W kącie pokoju zaraz koło wyjścia na balkon. stała półka z książkami a obok niej dwie komody . '' Kurwa, Gunsi i książki ? No chyba nie '' pomyślałam i weszłam do środka. Sypialnia oddzielona była ścianką. W owej sypialni, która również miała karmazynowe ściany, było dość sporych rozmiarów łóżko i lustrzana szafa na całej ścianie. Za pierwszym razem kiedy tu byłam nie widziałam ani półki z książkami, ani sypialni. W sumie to nie widziałam niczego poza Hudsonem. Cholera, pamiętna noc. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i przy pomocy moich dwóch dzielnych kolegów ze złodziejskiej branży, przeniosłam rzeczy do sypialni, zajęło mi to dość sporo czasu. Kiedy skończyliśmy, we trójkę rozwaliliśmy się na łóżku.
- Ej, która godzina ? - spytał Steven ziewając. Złapałam za zegar cyfrowy i zobaczyłam równą osiemnastą. Mogłabym tak leżeć z nimi cały czas ale niestety musiałam iść do klubu. Teraz kiedy muszę zarabiać sama na siebie, każdy grosz się liczy. Westchnęłam, wstałam z łóżka, chłopaki usnęli, złapałam za kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i w ręczniku przebiegłam do pokoju. Otworzyłam torbę, złapałam czarne rurki, t-shirt z nazwą lokalu. Upięłam włosy w luźny kucyk. Ubrałam oczy w delikatny makijaż. Spojrzałam na zegarek, było w pół do. Zeszłam na dół, ruszyłam stronę kuchni kiedy poczułam że ktoś obejmuje mnie, spojrzałam za siebie i zobaczyła uśmiechniętą buźkę Slasha. Pocałował mnie w policzek i obejmując mnie z tyłu poszedł razem ze mną do kuchni.
- O której idziemy ? - zapytał wtulając się we mnie.
- Idziemy ? Masz zamiar ze mną iść ?
- Nie tylko ja - zaśmiał się - Duff, Steven, Julliet i Izzy też idą. Rudego mamy z głowy, poszedł do Erin. Będzie Mike wiec nie masz co się martwić o to czy będziemy się nudzić. - ponownie się zaśmiał.
* * *
Marcus nie był zadowolony kiedy zobaczył mnie w drzwiach, ale od razu zmienił zdanie kiedy zaraz za mną weszli gunsi. Duff, Steven, Izzy i Julliet zajęli miejsca. Slash obejmując mnie ramieniem wszedł razem ze mną na tyły. Na zapleczu zobaczyłam za parawanem bardzo znajome mi nogawki skórzanych spodni. Identyczne miała ... '' O kurwa ! '' pomyślałam i puszczając Hudsona podeszłam do osoby. Odsunęłam parawan a za nim stała Pam. Rzuciłam się na nią i wyściskałam za wszystkie czasy.
- Jezu, dziewczyno do kurwy nędzy ! Gdzieś ty była tyle czasu ?! - warknęła Pamela i odepchnęła mnie od siebie.
- Zajebiście długa historia. Na serio zajebiście że cie widzę - pisnęłam.
- Mhm.. ta ... Koncert jest jutro, nadal się wybierasz ? - zmierzyła mnie wzrokiem. Przez tą całą sytuację zapomniałam o koncercie.
- Tak ale raczej już nie jako widownia - uśmiechnęłam się tajemniczo i szybkim ruchem przyciągnęłam Slasha do siebie.
- Pam, Slash, Slash, Pam - Pamela pisnęła i osunęła się na podłogę. Slash wybuchł śmiechem i zamiast pomóc mi ocucić moją przyjaciółkę po prostu śmiał się jak wariat.
- No i z czego rżysz ?!
- Nie denerwuj się - powiedział ocierając łzy, popłakał się ze śmiechu. Złapał za szklankę wody i podał mi ją. Wylałam zawartość na twarz Pam. Ona obudziła się zaskoczona i jeszcze raz spojrzała na mnie, ponownie na Slasha, na mnie, na Slasha
- Gdzie jest Duff ? - Powiedziała podnosząc się i poprawiając włosy. Uśmiechnęłam się łobuzersko. Dobrze wiedziałam że Pamela szaleje za McKaganem.
- Siedzi na sali - skinęłam głowę w stronę drzwi. Ona pobiegła pod drzwi, wyjrzała przez okienko i zaczęła podskakiwać piszcząc. Slash spojrzał na mnie i wybuchł ponownie śmiechem. Śmiał się tak spazmatycznie że cylinder spadł mu z łba. Podniosłam go i założyłam na głowę.
- Dobrze jest ? - spytała Pamela która jak zawsze najbardziej przejmowała się wyglądem. Miała na sobie idealnie dopasowane skórzane spodnie, czarny podkoszulek z logiem klubu, który miał wycięty poszarpany dekolt tak że odsłaniał ramiona, oczy podkreślone kreską czarnego eyelinera i czerwoną szminkę na ustach.
Kiwnęłam głową.
- No zajebiście, masz go w kieszeni. - skwitował Slashie i ponownie wybuchł śmiechem. Poprawiłam cylinder, wzięłam koleżankę pod rękę i wyszłyśmy w stronę stoliku gunsów.
Podchodząc do niego zauważyłam że Duff przygląda się mojej koleżance.
- Czołem, To jest Pam - wskazałam skinieniem głowy na blondynkę - A to jest Izzy z Julliet...
- Miło nam cię poznać - powiedzieli w tym samym czasie.
-... Steven, zwany również Popcornem - wskazałam na natapirowanego blondyna.
- A to... Moja droga jest .. - nie zdążyłam dokończyć.
- Duff jestem - uśmiechnął się zalotnie i wskazał na miejsce obok - Siadaj piękna. Pam zarumieniła się i usiadła zaraz przy Basiście.
- Ej Berly ! - zawołał Josh kiedy zapoznawałam członków zespołu z kumpelą.
- Czego ? - wrzasnęłam i śmiejąc się podeszłam do niego.
- Ten cały... No, jak mu tam ... Ten... Slash czeka na ciebie w kuchni. A i powiedział że mam ci nie mówić. A ! I Matt.. o ciebie pytał, Powiedział że ma twoją broszkę czy coś ...
Rzeczywiście, ostatnio zgubiłam przywieszkę w kształcie gitary którą miałam na torbie.
- Ta dzięki .. - wlazłam na zaplecze i ktoś przysłonił mi oczy.
- Ha - Ha - Ha - zaśmiałam się ironicznie - Tak, bardzo zabawne panie Hudson. Teraz może mnie pan puścić.
- Cholera, nooo ... - mruknął zawiedziony. - Zajebię tego skurwiela który się wygadał. A tak po za tematem... - zdjął cylinder z mojej głowy i założył go na swoją włochatą czuprynę - To ta twoja przyjaciółka jest genialna. Jest jeszcze bardziej zabawna niż ty za pierwszym razem - zaśmiał się. Spiorunowałam go spojrzeniem. Wyszliśmy na salę, ja wróciłam do roznoszenia zamówień a Slashie wrócił do stolika. Ktoś postawił na stole 4 butelki wódki. Steven polewał a ja biegałam między stolikami. Po jakimś czasie miałam wolną chwilę wiec usiadłam przy barze. Slash podszedł i usiadł na tym samym miejscu co tej pamiętnej nocy.
- Śmierdzisz papierosami, alkoholem i miętową gumą do żucia - zaśmiałam się. Wyszczerzył się.
- Dziś też planuje zagrać z Michaelem. - uśmiechnął się - Duff, Izzy i Steven też są w to zamieszani, jeszcze, co prawda, o tym kurwa nie wiedzą ale to się załatwi.
- A co z jutrzejszym koncertem ?
- A kurwa... nie wiem szczerze... Chyba się odbędzie...
Nagle na scenie pojawił się Steven. Tłum szalał a Steven zasiadł za perkusją i zaczął grać na niej. To było jakby ktoś włączył mikrofalówkę z paczką popcornu. Izzy po chwili wlazł na scenę i zaczął stroić gitarę, Julliet podeszła do nas i bez słowa zajęła miejsce przy barze. Spojrzałam na stolik przy którym siedzieli. Duff z Pamelą migdalili się w najlepsze. Zaśmiałam się pod nosem, Slash obejrzał się i mruknął pod nosem
- Biedna, wydawała się być zajebista...
- Nie niszczmy jej tego na razie - dodała Julliet.
Na scenie pojawił się Duff który odprowadzał Pam wzrokiem do baru. Dziewczyna podeszła chwiejnym krokiem z rozanieloną twarzą, westchnęła i weszła na zaplecze. Wybuchliśmy śmiechem.
- Cześć, Cześć. To co ? Zaczynamy ? - Usłyszeliśmy głos Michaela który stał na scenie jak zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha.
Koncert udał się genialnie, chłopaki dali czadu. Noc przeminęła szybko. Pamela po koncercie przebywała cały czas przy boku Duffa. Co chwilę basista całował ją. Ona wcale nie protestowała. Wręcz podobało jej się to. Slash często wtulał się we mnie i przepraszał za to że najebał się w trzy dupy. Steven wyrwał jakąś dziewczynę. Wróciliśmy do domu. Pam wylądowała w łóżku Duffa, wybranka Stevena, Anabell, w łóżku Steviego, A Slash, wylądował w moim, zasnęłam wtulona w niego. Idealny dzień który mógłby się nie kończyć.
5 - '' A w tle '' i was born to love you '' Queen'sów ''
Zbliżała się szósta. Grzebałam w szafie szukając jak najlepszego stroju na imprezę u jednego z gunsów. Nie mogłam zdecydować się na nic konkretnego. Wsłuchiwałam się w głos Bon Jovi'ego, nucąc szukałam idealnego zestawu. W końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę z lekką tiulową wstawką w kolorze krwistej czerwieni. Znalazłam moje stare czarne szpilki. Musiałam na nowo ja rozchodzić. Nie ruszałam ich od imprezy noworocznej z przed dwóch czy trzech lat. Nagle zadzwonił telefon. Nie odebrałam. Włączyła się sekretarka
- Cześć, najwyraźniej jesteś w pracy. Tu Mama, - w tym momencie przyciszyłam odrobinę muzykę żeby usłyszeć. W tle było słychać mewy, szum morza, śmiech dzieci i jeden wielki gwar ludzi - zostajemy jeszcze tydzień. - Mama zająknęła się po czym dodała - Z babcią jest na prawdę źle. Przepraszam cię... hm... Kochamy cię. Zadzwoń. Pa.
I nagle nastała grobowa cisza. '' Że co kurwa !? Okłamali mnie, wymyślając jakąś bajkę i pojechali sobie kurwa nad jakieś morze !? Tego już za wiele... ''. Złapałam za telefon i wybrałam numer do rodziców. Nie odbierali . Rzuciłam słuchawką. '' Kurwa ''. Wróciłam do swojego pokoju przeklinając pod nosem. Wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy i ułożyłam je w lekkie rozwichrzone fale które spływały po moich ramionach kończąc się za łopatkami. Podkreśliłam oczy makijażem a'la Smokey eyes. Delikatnie podkreśliłam usta pomadką która wtopiła się w kolor ust. Siedziałam przed lustrem w garderobie dobrą godzinę. Chciałam wyglądać idealne dla niego... dla nich wszystkich. Znów usłyszałam dzwonek telefonu. Ponownie włączyła się sekretarka.
- Ty Szmato ! - usłyszałam całkowicie zapity głos Pam - Moesz mi poedzieć co sie z to-om dzeje ? - Nie mogłam zrozumieć co mówi. W tle słychać było głośne '' Sweet Child O'mine '' i głosy jakichś ludzi. - Żyesz eszcze ? Usz chyb-a całkjem ci odebao ! Zadzońń do mie utro albo ne... ww-w-wee pojutrze do mie zadzoń. Czym sieeee - Rozłączyłam się i coś złapało mnie za serce. Chciałam odebrać ale nie zdążyłam. Zrobiło mi się przykro. Ona zwariowałaby gdyby dowiedziała się że poznałam Slasha i dziś wybieram się do Hellhouse na imprezę z gunsami. Na pewno będzie wściekła że jej nie zabrałam. Cholera ... Wróciłam do słuchania muzyki. Podkręciłam głośność na cały regulator kiedy w radiu poleciało '' Welcome to the jungle ''. Usiadłam na łóżku. Na zegarku była równa siódma. Czekałam ze zniecierpliwieniem jednocześnie martwiąc się o Pam. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się nim wsłuchując się w '' paradise city ''. Zamknęłam oczy, otworzyłam je kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła. Choć było to w sumie fizycznie nie możliwe. Wyłączyłam radio i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Izzy Stradlin uśmiechając się
- No, zajebiście, Izzy jestem, to oczywiście wiesz - Mimo moich opierań i szarpań złapał mnie, przerzucił przez ramie jak marionetkę i ruszył w stronę wana z którego wydobywało się głośne '' Back in Black ''. Postawił mnie przed samymi drzwiami wana i jak dżentelmen ukłonił się otwierając drzwi. Spojrzałam na niego ironicznie i weszłam do wozu. Rozejrzałam się. Zobaczyłam siedzącego na środku Axla który spojrzał na mnie z miną '' co do kurwy !? '', ale po chwili uśmiechnął się i pomachał mi. Obok był Popcorn który jak zwykle głupio się uśmiechał i wybijał szaleńczo rytm na kolanach trzepiąc się przy tym jak paczka popcornu w wysokiej temperaturze. Przestał grać i spojrzał na mnie.
- Cz-czee... - przełknął ślinę - Cześć - uśmiechnął się szeroko.
- Siadaj, rozgość się - powiedział Izzy i rozsiadł się na jednej z kanap - Stevie po prostu nie zdawał sobie sprawy że nasz pojeb Slashu ma tak dobry gust. Wan ruszył. Usiadłam na wolnym miejscu, zmarszczyłam brwi.
- Że co ? - Spytałam zdezorientowana śmiejąc się nerwowo.
- Jesteś niezła - Oznajmił Axl. Tak, właśnie W. Axl Rose oznajmił że jestem niezła.
- Nooooo ! - powiedział przeciągając Popcorn.
- Dobra, niech wam będzie. Gdzie jest Saul ?
- Kto ? Jaki Saul ? Aaaa ! Slash ! - zorientował się Popcorn - Został z Duffem w Hellhouse. Zabawiają gości. Kędzior kazał nam po ciebie przyjechać. - wyszczerzył się głupkowato.
- Kimberly ? Zgadza się ? - Spytał Stradlin - Nie martw się, z nami jesteś bezpieczna - Cały skład zarechotał.
Wywróciłam oczami.
- Cześć, najwyraźniej jesteś w pracy. Tu Mama, - w tym momencie przyciszyłam odrobinę muzykę żeby usłyszeć. W tle było słychać mewy, szum morza, śmiech dzieci i jeden wielki gwar ludzi - zostajemy jeszcze tydzień. - Mama zająknęła się po czym dodała - Z babcią jest na prawdę źle. Przepraszam cię... hm... Kochamy cię. Zadzwoń. Pa.
I nagle nastała grobowa cisza. '' Że co kurwa !? Okłamali mnie, wymyślając jakąś bajkę i pojechali sobie kurwa nad jakieś morze !? Tego już za wiele... ''. Złapałam za telefon i wybrałam numer do rodziców. Nie odbierali . Rzuciłam słuchawką. '' Kurwa ''. Wróciłam do swojego pokoju przeklinając pod nosem. Wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy i ułożyłam je w lekkie rozwichrzone fale które spływały po moich ramionach kończąc się za łopatkami. Podkreśliłam oczy makijażem a'la Smokey eyes. Delikatnie podkreśliłam usta pomadką która wtopiła się w kolor ust. Siedziałam przed lustrem w garderobie dobrą godzinę. Chciałam wyglądać idealne dla niego... dla nich wszystkich. Znów usłyszałam dzwonek telefonu. Ponownie włączyła się sekretarka.
- Ty Szmato ! - usłyszałam całkowicie zapity głos Pam - Moesz mi poedzieć co sie z to-om dzeje ? - Nie mogłam zrozumieć co mówi. W tle słychać było głośne '' Sweet Child O'mine '' i głosy jakichś ludzi. - Żyesz eszcze ? Usz chyb-a całkjem ci odebao ! Zadzońń do mie utro albo ne... ww-w-wee pojutrze do mie zadzoń. Czym sieeee - Rozłączyłam się i coś złapało mnie za serce. Chciałam odebrać ale nie zdążyłam. Zrobiło mi się przykro. Ona zwariowałaby gdyby dowiedziała się że poznałam Slasha i dziś wybieram się do Hellhouse na imprezę z gunsami. Na pewno będzie wściekła że jej nie zabrałam. Cholera ... Wróciłam do słuchania muzyki. Podkręciłam głośność na cały regulator kiedy w radiu poleciało '' Welcome to the jungle ''. Usiadłam na łóżku. Na zegarku była równa siódma. Czekałam ze zniecierpliwieniem jednocześnie martwiąc się o Pam. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się nim wsłuchując się w '' paradise city ''. Zamknęłam oczy, otworzyłam je kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła. Choć było to w sumie fizycznie nie możliwe. Wyłączyłam radio i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Izzy Stradlin uśmiechając się
- No, zajebiście, Izzy jestem, to oczywiście wiesz - Mimo moich opierań i szarpań złapał mnie, przerzucił przez ramie jak marionetkę i ruszył w stronę wana z którego wydobywało się głośne '' Back in Black ''. Postawił mnie przed samymi drzwiami wana i jak dżentelmen ukłonił się otwierając drzwi. Spojrzałam na niego ironicznie i weszłam do wozu. Rozejrzałam się. Zobaczyłam siedzącego na środku Axla który spojrzał na mnie z miną '' co do kurwy !? '', ale po chwili uśmiechnął się i pomachał mi. Obok był Popcorn który jak zwykle głupio się uśmiechał i wybijał szaleńczo rytm na kolanach trzepiąc się przy tym jak paczka popcornu w wysokiej temperaturze. Przestał grać i spojrzał na mnie.
- Cz-czee... - przełknął ślinę - Cześć - uśmiechnął się szeroko.
- Siadaj, rozgość się - powiedział Izzy i rozsiadł się na jednej z kanap - Stevie po prostu nie zdawał sobie sprawy że nasz pojeb Slashu ma tak dobry gust. Wan ruszył. Usiadłam na wolnym miejscu, zmarszczyłam brwi.
- Że co ? - Spytałam zdezorientowana śmiejąc się nerwowo.
- Jesteś niezła - Oznajmił Axl. Tak, właśnie W. Axl Rose oznajmił że jestem niezła.
- Nooooo ! - powiedział przeciągając Popcorn.
- Dobra, niech wam będzie. Gdzie jest Saul ?
- Kto ? Jaki Saul ? Aaaa ! Slash ! - zorientował się Popcorn - Został z Duffem w Hellhouse. Zabawiają gości. Kędzior kazał nam po ciebie przyjechać. - wyszczerzył się głupkowato.
- Kimberly ? Zgadza się ? - Spytał Stradlin - Nie martw się, z nami jesteś bezpieczna - Cały skład zarechotał.
Wywróciłam oczami.
* * *
Całkowicie inaczej wyobrażałam sobie Hellhouse. Wiecie, odrapane ściany, dziwki po kontach, śmietnik w koło domu a tak na prawdę to była zwykła mała niepozornie wyglądająca chacjęda. Podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i zanim zdążyłam ją nacisnąć drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Przede mną stał szczerzący się Slash.
- Cześć pojeby ! - Zawył po czym wyściskał nas wszystkich. Weszłam do środka. Było mnóstwo ludzi. Wszyscy świetnie się bawili. Slash pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Usiadłam na blacie a on zabrał krzesło i usiadł obok. Po chwili cały skład, oprócz Izziego, był w kuchni.
- Gdzie Stradlin ? - Spytałam rozglądając się.
- Ze swoją Jullie - zaśmiał się Slash. Do kuchni weszła niska, kruchej budowy brunetka ze ślicznymi piwnymi oczami. - O wilku mowa !
- Ale o co chodzi ? - dziewczyna zaśmiała się nerwowo i wzruszyła ramionami sięgając po puszkę piwa do lodówki.
- Jullie - Slash wskazał na mnie - To jest Berly, tak, ta Berly - zaśmiał się i ponownie spojrzał na mnie. Rzuciłam mu pytające spojrzenie. Dziewczyna podeszła z wyciągniętą ręką.
- Jullie, przyszła pani Stradlin - wszyscy prócz niej wybuchli śmiechem. Ja również próbowałam powstrzymać śmiech.
- Jestem Kimberly - uścisnęłam jej dłoń - Miło mi.
- Dobra, my tu kurwa gadu gadu a tam jakiś babsztyl kradnie ci męża - zaśmiał się Duff zerkając na salon z drzwi kuchni - A nie .. pardon... To pierdolony Steven Tyler - ponownie cała kuchnia zarechotała. - Biegnij bo ci go zajebie . Jullie pisnęła i wybiegła do salonu. Znów kuchnia zatrzęsła się ze śmiechu.
- Oni na serio szaleją za sobą... Ciekawe jakby to było mieć taką własną... ugotuję, posprząta, seks prawie co noc - westchnął popcron i rozmarzył się podpierając brodę na ręce. Duff uniósł oczy z miną '' Za jakie grzechy ''
- Popcorn, pojebie, nic by się nie zmieniło. Jedyne co to, to że jebałbyś jedną laskę cały czas... . Stevie zaśmiał się.
- Jaaaaa... Duff, jaki ty jesteś intjeligjętny ! - powiedział Stev z zachwytem w głosie. Duff uderzył otwartą dłonią w czoło.
* * *
Impreza trwała w najlepsze. Większość członków zespołu była zalana w trupa lub naćpana do takiego stanu że nie dało się z nimi rozmawiać. Ja też nie byłam do końca trzeźwa. Siedziałam ze Slashem na kanapie na stryszku słuchając starych płyt. Klimat był niesamowity. On, ja i Aerosmith. Siedzieliśmy i słuchaliśmy tak na okrągło. Akurat leciało '' Angel ''. Nuciłam uśmiechając się i wpatrując w Hudsona. Nie śmiałam marzyć o tym że będę kiedykolwiek w Hellhouse a co dopiero nie marzyłam że będę z nim sam na sam.
- I want you're love let's break the walls between us - zbliżył się do mnie uśmiechając się i nucąc.
- Don't make it tough I'll put away my pride... - uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jego ramie.
- Don't know what I'm gonna do about this feeling inside. Yes, it's true loneliness took me for a ride... - zanuciłam razem z nim i zaśmiał się.
- Moja ulubiona piosenka jeżeli chodzi i Smith'ów - zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Uśmiechał się i znów zobaczyłam to coś w jego oczach. Woah, nie mogłam oderwać od niego oczu. Zbliżyłam się jeszcze bardziej by przyjrzeć się mu z bliska. Moje usta ponownie znajdowały się kilka centymetrów od jego ust. Już chciałam go pocałować kiedy nagle ktoś otworzył z hukiem drzwi.
- No ! Tu jesteś ty pierdolony złamasie ! - powiedział całkowicie zalany Joe Perry i usiadł pomiędzy nami. Uśmiechnął się do mnie sztucznie po czym odwrócił się do Saula - Szukam cię całą imprezę ! Mamy do pogadania !
- Nie widzisz że jestem zajęty złamasie ?! - Slash wdał się w pogadankę z Perrym a ja wymsknęłam się ukradkiem. Zeszłam po schodach. Weszłam do kuchni gdzie na krześle siedział Duff.
- Sister Morphina ! - zaśmiał się - Gdzie twój złamas ?
- Kłóci się z gitarzystą Aerosmith na strychu ... - wywróciłam oczami
- Nie martw się Perry ma tak zawsze jak się nachla - westchnął Duff - przejdzie mu jutro... będziesz na poprawinach ?
- Jutro robisz poprawiny ? - zaśmiałam się zdziwiona - ale jest środek tygodnia ...
- Who Cares ? - zaśmiał się.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Pobiegłam z Duffem na górę, na schodach spotkał się cały zespół. Slash napierdalał się z Perrym. Siedział na nim i okładał go pięściami z całych sił. Duff z Axlem rozdzielili ich.
- Perry ! Dorwę cię skurwielu ! Masz przejebane ! Jak ci przypierdole to twoja matka to poczuję !
* * *
- Więc wytłumacz mi to jeszcze raz... - cedziłam powoli - Powiedział coś złego o mnie a ty się wkurwiłeś i mu przyjebałeś, tak ? - Stałam przed nim łapiąc się za skronie.
- Tak właśnie kurwa było ! - powiedział lekko podkurwiony.
- Dobra, spokojnie koleś - starał się go opanować Izzy. Slash rozłożył się na kanapie.
- Dobra.. spoko chłopaki... już się nim zajmę... wracajcie do gości ... - zwróciłam się do ekipy
- Jesteś pewna ? - spytał Izzy obejmując Jullie
- Taaa.. ty zajmij się Jull. Ledwo stoi - powiedziałam po czym usiadłam przy Slashu. Podałam mu kostki lodu owinięte w materiał.
- Dzięki - powiedział z ulgą kiedy przyłożył lód do oka.
- Daj spojrzeć - podniosłam delikatnie lód. przyjrzałam się mu - Tak.. będzie ślad - powiedziałam próbując powstrzymać śmiech, tak cholernie chciało mi się śmiać. Slash zauważył to i uśmiechnął się półgębkiem.
- Z czego się śmiejesz ? - spytał zerkając na mnie kontem oka.
- Nie rozumiem, czemu to zrobiłeś, przecież to tylko ja... - zaśmiałam się - A on był całkowicie najebany.
- Nie ważne, ważne jest to że w ogóle powiedział... Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny.
Serce zabiło mi mocnej. W głowie cały czas brzmiały mi słowa '' Mojej '' i '' Dziewczyny ''.
- Że co ? - oburzyłam się lekko. W sumie byłam bardziej zaskoczona tym co powiedział.
- Jesteś moją dziewczyną Berly... - odłożył lód i zamilkł na chwilę - i ... kocham cię - serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Mimo iż był poobijany, i oboje byliśmy wstawieni, to była najromantyczniejsza chwila w moim życiu. Zbliżył się i pocałował mnie. Nie opierałam mu się i również go całowałam, w pocałunkach przeszkadzał tylko śmiech ze względu na zaistniałą sytuację. Tak, właśnie odpływałam ze Slashem a w tle leciało '' i was born to love you '' Queen'sów .
Subskrybuj:
Posty (Atom)