5 - '' A w tle '' i was born to love you '' Queen'sów ''

Zbliżała się szósta. Grzebałam w szafie szukając jak najlepszego stroju na imprezę u jednego z gunsów. Nie mogłam zdecydować się na nic konkretnego. Wsłuchiwałam się w głos Bon Jovi'ego, nucąc szukałam idealnego zestawu. W końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę z lekką tiulową wstawką w kolorze krwistej czerwieni. Znalazłam moje stare czarne szpilki. Musiałam na nowo ja rozchodzić. Nie ruszałam ich od imprezy noworocznej z przed dwóch czy trzech lat. Nagle zadzwonił telefon. Nie odebrałam. Włączyła się sekretarka
- Cześć, najwyraźniej jesteś w pracy. Tu Mama, - w tym momencie przyciszyłam odrobinę muzykę żeby usłyszeć. W tle było słychać mewy, szum morza, śmiech dzieci i jeden wielki gwar ludzi - zostajemy jeszcze tydzień. - Mama zająknęła się po czym dodała - Z babcią jest na prawdę źle. Przepraszam cię... hm... Kochamy cię. Zadzwoń. Pa.
I nagle nastała grobowa cisza. '' Że co kurwa !? Okłamali mnie, wymyślając jakąś bajkę i pojechali sobie kurwa nad jakieś morze !? Tego już za wiele... ''.  Złapałam za telefon i wybrałam numer do rodziców. Nie odbierali . Rzuciłam słuchawką. '' Kurwa ''. Wróciłam do swojego pokoju przeklinając pod nosem. Wzięłam prysznic. Wysuszyłam włosy i ułożyłam je w lekkie rozwichrzone fale które spływały po moich ramionach kończąc się za łopatkami. Podkreśliłam oczy makijażem a'la Smokey eyes. Delikatnie podkreśliłam usta pomadką która wtopiła się w kolor ust.  Siedziałam przed lustrem w garderobie dobrą godzinę. Chciałam wyglądać idealne dla niego... dla nich wszystkich. Znów usłyszałam dzwonek telefonu. Ponownie włączyła się sekretarka.
- Ty Szmato ! - usłyszałam całkowicie zapity głos Pam - Moesz mi poedzieć co sie z to-om dzeje ? - Nie mogłam zrozumieć co mówi. W tle słychać było głośne '' Sweet Child O'mine  '' i głosy jakichś ludzi. - Żyesz  eszcze ? Usz chyb-a całkjem ci odebao ! Zadzońń do mie utro albo ne... ww-w-wee pojutrze do mie zadzoń. Czym sieeee - Rozłączyłam się i coś złapało mnie za serce. Chciałam odebrać ale nie zdążyłam. Zrobiło mi się przykro. Ona zwariowałaby gdyby dowiedziała się że poznałam Slasha i dziś wybieram się do Hellhouse na imprezę z gunsami. Na pewno będzie wściekła że jej nie zabrałam. Cholera ... Wróciłam do słuchania muzyki. Podkręciłam głośność na cały regulator  kiedy w radiu poleciało '' Welcome to the jungle ''. Usiadłam na łóżku. Na zegarku była równa siódma. Czekałam ze zniecierpliwieniem jednocześnie martwiąc się o Pam. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się nim wsłuchując się w '' paradise city ''. Zamknęłam oczy, otworzyłam je kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła. Choć było to w sumie fizycznie nie możliwe. Wyłączyłam radio i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Izzy Stradlin uśmiechając się
- No, zajebiście, Izzy jestem, to oczywiście wiesz - Mimo moich opierań i szarpań złapał mnie, przerzucił przez ramie jak marionetkę i ruszył w stronę wana z którego wydobywało się głośne '' Back in Black ''. Postawił mnie przed samymi drzwiami wana i jak dżentelmen ukłonił się otwierając drzwi. Spojrzałam na niego ironicznie i weszłam do wozu. Rozejrzałam się. Zobaczyłam siedzącego na środku Axla który spojrzał na mnie z miną '' co do kurwy !? '', ale po chwili uśmiechnął się i pomachał mi. Obok był Popcorn który jak zwykle głupio się uśmiechał i wybijał szaleńczo rytm na kolanach trzepiąc się przy tym jak paczka popcornu w wysokiej temperaturze. Przestał grać i spojrzał na mnie.
- Cz-czee... - przełknął ślinę - Cześć - uśmiechnął się szeroko.
- Siadaj, rozgość się - powiedział Izzy i rozsiadł się na jednej z kanap - Stevie po prostu nie zdawał sobie sprawy że nasz pojeb Slashu ma tak dobry gust. Wan ruszył. Usiadłam na wolnym miejscu, zmarszczyłam brwi.
- Że co ? - Spytałam zdezorientowana śmiejąc się nerwowo.
- Jesteś niezła - Oznajmił Axl. Tak, właśnie W. Axl Rose oznajmił że jestem niezła.
- Nooooo ! - powiedział przeciągając Popcorn.
- Dobra, niech wam będzie. Gdzie jest Saul ?
- Kto ? Jaki Saul ? Aaaa ! Slash ! - zorientował się Popcorn - Został z Duffem w Hellhouse. Zabawiają gości. Kędzior kazał nam po ciebie przyjechać. - wyszczerzył się głupkowato.
- Kimberly ? Zgadza się ? - Spytał Stradlin - Nie martw się, z nami jesteś bezpieczna - Cały skład zarechotał.
Wywróciłam oczami.


*    *    * 

Całkowicie inaczej wyobrażałam sobie Hellhouse. Wiecie, odrapane ściany, dziwki po kontach, śmietnik w koło domu a tak na prawdę to była zwykła mała niepozornie wyglądająca chacjęda. Podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i zanim zdążyłam ją nacisnąć drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Przede mną stał szczerzący się Slash. 
- Cześć pojeby ! - Zawył po czym wyściskał nas wszystkich. Weszłam do środka. Było mnóstwo ludzi. Wszyscy świetnie się bawili. Slash pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Usiadłam na blacie a on zabrał krzesło i usiadł obok. Po chwili cały skład, oprócz Izziego, był w kuchni. 
- Gdzie Stradlin ? - Spytałam rozglądając się.
- Ze swoją Jullie - zaśmiał się Slash. Do kuchni weszła niska, kruchej budowy brunetka ze ślicznymi piwnymi oczami. - O wilku mowa ! 
- Ale o co chodzi ? - dziewczyna zaśmiała się nerwowo i wzruszyła ramionami sięgając po puszkę piwa do lodówki. 
- Jullie - Slash wskazał na mnie - To jest Berly, tak, ta Berly - zaśmiał się i ponownie spojrzał na mnie. Rzuciłam mu pytające spojrzenie. Dziewczyna podeszła z wyciągniętą ręką. 
- Jullie, przyszła pani Stradlin - wszyscy prócz niej wybuchli śmiechem. Ja również próbowałam powstrzymać śmiech.
- Jestem Kimberly - uścisnęłam jej dłoń - Miło mi. 
- Dobra, my tu kurwa gadu gadu a tam jakiś babsztyl kradnie ci męża - zaśmiał się Duff zerkając na  salon z drzwi kuchni - A nie .. pardon... To pierdolony Steven Tyler - ponownie cała kuchnia zarechotała. - Biegnij bo ci go zajebie . Jullie pisnęła i wybiegła do salonu. Znów kuchnia zatrzęsła się ze śmiechu.
- Oni na serio szaleją za sobą... Ciekawe jakby to było mieć taką własną... ugotuję, posprząta, seks prawie co noc - westchnął popcron i rozmarzył się podpierając brodę na ręce. Duff uniósł oczy z miną '' Za jakie grzechy ''  
- Popcorn, pojebie, nic by się nie zmieniło. Jedyne co to, to że jebałbyś jedną laskę cały czas... . Stevie zaśmiał się.
- Jaaaaa... Duff, jaki ty jesteś intjeligjętny ! - powiedział Stev z zachwytem w głosie. Duff uderzył otwartą dłonią w czoło. 


*    *    * 

Impreza trwała w najlepsze. Większość członków zespołu była zalana w trupa lub naćpana do takiego stanu że nie dało się z nimi rozmawiać. Ja też nie byłam do końca trzeźwa. Siedziałam ze Slashem na kanapie na stryszku słuchając starych płyt. Klimat był niesamowity. On, ja i Aerosmith. Siedzieliśmy i słuchaliśmy tak na okrągło. Akurat leciało '' Angel ''. Nuciłam uśmiechając się i wpatrując w Hudsona. Nie śmiałam marzyć o tym że będę kiedykolwiek w Hellhouse a co dopiero nie marzyłam że będę z nim sam na sam. 
- I want you're love let's break the walls between us - zbliżył się do mnie uśmiechając się i nucąc. 
- Don't make it tough I'll put away my pride... - uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jego ramie. 
- Don't know what I'm gonna do about this feeling inside. Yes, it's true loneliness took me for a ride... - zanuciłam razem z nim  i zaśmiał się.
- Moja ulubiona piosenka jeżeli chodzi i Smith'ów - zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Uśmiechał się i znów zobaczyłam to coś w jego oczach. Woah, nie mogłam oderwać od niego oczu. Zbliżyłam się jeszcze bardziej by przyjrzeć się mu z bliska. Moje usta ponownie znajdowały się kilka centymetrów od jego ust. Już chciałam go pocałować kiedy nagle ktoś otworzył z hukiem drzwi. 
- No ! Tu jesteś ty pierdolony złamasie ! - powiedział całkowicie zalany Joe Perry i usiadł pomiędzy nami. Uśmiechnął się do mnie sztucznie  po czym odwrócił się do Saula - Szukam cię całą imprezę ! Mamy do pogadania !
- Nie widzisz że jestem zajęty złamasie ?! - Slash wdał się w pogadankę z Perrym a ja wymsknęłam się ukradkiem. Zeszłam po schodach. Weszłam do kuchni gdzie na krześle siedział Duff. 
- Sister Morphina ! - zaśmiał się - Gdzie twój złamas ? 
- Kłóci się z gitarzystą Aerosmith na strychu  ... - wywróciłam oczami 
- Nie martw się Perry ma tak zawsze jak się nachla - westchnął Duff - przejdzie mu jutro... będziesz na poprawinach ? 
- Jutro robisz poprawiny ? - zaśmiałam się zdziwiona - ale jest środek tygodnia ...
- Who Cares ? - zaśmiał się. 
Nagle usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Pobiegłam z Duffem na górę, na schodach spotkał się cały zespół. Slash napierdalał się z Perrym. Siedział na nim i okładał go pięściami z całych sił. Duff z Axlem rozdzielili ich. 
- Perry ! Dorwę cię skurwielu ! Masz przejebane ! Jak ci przypierdole to twoja matka to poczuję ! 

*    *    * 

- Więc wytłumacz mi to jeszcze raz... - cedziłam powoli - Powiedział coś złego o mnie a ty się wkurwiłeś i mu przyjebałeś, tak ? - Stałam przed nim łapiąc się za skronie. 
- Tak właśnie kurwa było ! - powiedział lekko podkurwiony. 
- Dobra, spokojnie koleś - starał się go opanować Izzy. Slash rozłożył się na kanapie. 
- Dobra.. spoko chłopaki... już się nim zajmę... wracajcie do gości ... - zwróciłam się do ekipy 
- Jesteś pewna ? - spytał Izzy obejmując Jullie
- Taaa.. ty zajmij się Jull. Ledwo stoi - powiedziałam po czym usiadłam przy Slashu. Podałam mu kostki lodu owinięte w materiał. 
- Dzięki - powiedział z ulgą kiedy przyłożył lód do oka.
- Daj spojrzeć - podniosłam delikatnie lód. przyjrzałam się mu - Tak.. będzie ślad - powiedziałam próbując powstrzymać śmiech, tak cholernie chciało mi się śmiać. Slash zauważył to i uśmiechnął się półgębkiem. 
- Z czego się śmiejesz ? - spytał zerkając na mnie kontem oka.
- Nie rozumiem, czemu to zrobiłeś, przecież to tylko ja... - zaśmiałam się - A on był całkowicie najebany.
- Nie ważne, ważne jest to że w ogóle powiedział... Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny. 
Serce zabiło mi mocnej. W głowie cały czas brzmiały mi słowa '' Mojej '' i '' Dziewczyny ''. 
- Że co ? - oburzyłam się lekko. W sumie byłam bardziej zaskoczona tym co powiedział. 
- Jesteś moją dziewczyną Berly... -  odłożył lód i zamilkł na chwilę - i ... kocham cię - serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Mimo iż był poobijany, i oboje byliśmy wstawieni, to była najromantyczniejsza chwila w moim życiu. Zbliżył się i pocałował mnie. Nie opierałam mu się i również go całowałam, w pocałunkach przeszkadzał tylko śmiech ze względu na zaistniałą sytuację. Tak, właśnie odpływałam ze Slashem a w tle leciało '' i was born to love you  '' Queen'sów . 

1 komentarz: